Zimny powiew
wiatru otulał twarz drobnej blondynki. Dziewczyna kierowała się w stronę parku
gdzie zazwyczaj siedziała wraz z tajemniczym chłopakiem. Miała nadzieje, że on
nadal tam siedzi gdyż ona spóźniała się już 10 minut. Maria ( jej rodzicielka )
zatrzymała ją przed wyjściem, gdyż chciała omówić bal karnawałowy własnej
córki. Kobieta uwielbiała mieć nad wszystkim kontrole.
Dziewczyna
powoli zbliżała się do celu kiedy ktoś zasłonił jej oczy.
-Nie ładnie
jest się spóźniać…-wymruczał młody szatyn zdejmując ręce z jej twarzy.
-Przepraszam,
moja matka chciała omówić sprawy balu – mruknęła ze smutnym uśmiechem patrząc
się na bruneta.
-Oh, no tak
pamiętam. Twoja mama nadal chcę żeby poszedł z tobą Choel? – spytał się chłopak
zaciskając ręcę ze złości. Nigdy nie lubił Choel’a zawsze uważał go za
samoluba, który lubił wykorzystywać dziewczyny. Oczywiście on nie był lepszy,
uprawiał seks z dziewczynami na jedną noc, upijał się i brał narkotyki, no i
oczywiście brał udział w licznych bójkach. Jednak zawsze gdy wspominała o nim
dziewczyna miał jeszcze większą ochotę coś mu zrobić.
- Tak, wiesz
przecież że jeśli się na czymś uprze to zrobi wszystko żeby się tak stało –
westchnęła blondynka kierując się w stronę ich ławki. – Może opowiesz mi co
robiłeś przez cały tydzień, kolego?
- Dzięki za
zmianę tematu Sharon. Co robiłem? To co zawsze, wczoraj Celaya się na mnie
uwzięła i chodziła wszędzie gdzie ja, rozumiesz to? Głupia suka…- sapnął
chłopak przyglądając się swojej znajomej. – A co u ciebie?
- Kaltain
robiła wszystko żeby rodzice dali mi jakąś karę. Natomiast w szkole to co
zawsze Eric znowu zaciągnął mnie do męskiego kibla, a ja jak zwykle się
poddałam. Candy i Charlotte starały się zniszczyć życie kujonów w naszej
budzie… i to chyba wszystko.
Chłopak
widząc niezadowoloną minę blondynki
przytulił ją do siebie i pogłaskał po główce szepcząc miłe słówka. Po
chwili wziął dziewczynę za rękę i zaprowadził ją do drzewa.
-Pamiętasz?
– spytał się brunet wskazując palcem na wyryty w drzewie napis. – Musisz być
silna skarbie, nie daj się pokonać tym szmatom.
Sharon
spojrzała w stronę napisu, lekko się uśmiechnęła i dotknęła kory wielkiego
dębu. Uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Odwróciła się w stronę szatyna i mocno go przytuliła. Zimny wiatr zawiał w jej
plecy. Dookoła nich nie było ani żywej duszy.
-Dziękuje Ci
-szepnęła przytulona do jego torsu.
-Nie ma za
co.
Następnego
dnia ona i jej siostra Kaltain kierowały się do szkoły. Od wyjścia z domu Kalt cały czas wyzywała
blondynkę od najgorszych.
- Wiesz co
Sharon, jesteś zwykłą dziwką. Z kim będziesz się dzisiaj pieprzyć? Eric, Josh,
a może Steve? – zapytała się brunetka, po czym wybuchła gromkim śmiechem.
Jednak
Sharon nie zwracała na siostrę nawet
grama uwagi. Była za bardzo zamyślona. Nadal męczyło ją to że nie zna imienia
tajemniczego chłopaka. W sumie mogłaby się normalnie zapytać jednak po ostatnim
wydarzeniu bała się to zrobić.
*Flashback*
-Wiesz co?
To śmieszne znam Cię już kilka miesięcy czy coś takiego, a nadal nie znam
twojego imienia – zaśmiała się blondynka patrząc na chłopaka swoimi niebieskimi
oczami.
-Spieprzaj.
-Co? –
zdziwiła się dziewczyna.
- Idź sobie
stąd kurwa! – wrzasnął szatyn spychając Sharon z ławki.
*End
Flashback*
Dziewczyna
nawet nie zauważyła, że już jest przed szkołą. Na sobie miała normalny biały
T-shirt i czarne rurki, przez co większość osób dziwnie na nią patrzyło. W
sumie nawet się nie dziwiła, bo zazwyczaj nosiła wyzywające ubrania, a dziś? Ma
tylko zwykły T-shirt, który łatwo kupić w Lumpeksie. Pewna siebie szła przez korytarz wypełniony
ludźmi. Jej „przyjaciółki” szły za nią obrzucając kujony i według nich brzydkie
osoby wrogimi spojrzeniami. Sharon rozglądała się na boki. Nie chciała spotkać
dzisiaj żadnego z chłopaków. Wiedziała, że się podda i znowu będą mogli ją
wykorzystać. Z rozmyślania wyrwał ją upadek na podłogę.
-Przepraszam,
tak bardzo Cię przepraszam! – zawołała dziewczyna podająca rękę blondynce. W
oczach brunetki można było dostrzec strach. Natomiast w oczach Sharon można było dostrzec iskierki
gniewu.
-Uważaj jak
chodzisz szmato– warknęła, podnosząc się z podłogi.
-J-ja
przepraszam, naprawdę nie chciałam! - wyjąkała dziewczyna.
-Gówno mnie
obchodzą twoje przeprosiny. Ktoś powinien nauczyć cię chodzić – powiedziała
blondynka popychając brunetkę na podłogę.
Świta Sharon
zaśmiała się, po czym jakby nigdy nic odeszła z miejsca wydarzeń. Russo jeszcze
przez chwile stała nad klęczącą dziewczyną,
a później z uśmiechem na twarzy poszła
pod sale od matematyki.
***
Ciemna
blondynka siedziała na kanapie w swoim domu oglądając nudne seriale w
telewizji. W pewnym momencie zachciało jej się pójść na spacer. Wstała z siedzenia
i skierowała się do pokoju. Kiedy była już na drugim piętrze i przechodziła
obok „raju” swojej siostry usłyszała
ciche pojękiwanie. Ciekawa Sharon podeszła bliżej drzwi przystawiając do nich
ucho. Nagle jęki ucichły, a drzwi
otworzyły się na oścież, przez co dziewczyna wpadła do pokoju Kaltain ( która
nawiasem mówiąc, była nieźle rozczochrana ).
- Co ty tu
robisz kurwa?!
______________________________________
Jak sądzicie co odpowie Sharon?
Co do rozdziału sądzę, że wyszedł mi nawet nawet. Coś się dzieje i jest średniej długości xD. Jednak chciałam Wam moi czytelnicy coś napisać. Wiem, że może to nie których nie obchodzić ale chciałabym się wygadać XD. Byłam dzisiaj z najką na omegle i przez mili sekundy widziałyśmy Nialla Horana! Niestety nie pogadałyśmy z nim gdyż On od razu się rozłączył, a ja i moja przyjaciółka dopiero wtedy "obudziłyśmy" się i zaczęłyśmy na to reagować.
Miłego dnia życzy Jula <3
______________________________________
Jak sądzicie co odpowie Sharon?
Co do rozdziału sądzę, że wyszedł mi nawet nawet. Coś się dzieje i jest średniej długości xD. Jednak chciałam Wam moi czytelnicy coś napisać. Wiem, że może to nie których nie obchodzić ale chciałabym się wygadać XD. Byłam dzisiaj z najką na omegle i przez mili sekundy widziałyśmy Nialla Horana! Niestety nie pogadałyśmy z nim gdyż On od razu się rozłączył, a ja i moja przyjaciółka dopiero wtedy "obudziłyśmy" się i zaczęłyśmy na to reagować.
Miłego dnia życzy Jula <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz